BRAKUJE NAM TYLKO CZERWONEGO KAPTURKA
(Dokończenie rozmowy z nadleśniczym
Jerzym Ługowojem).
T.T.: - Wyobraźmy sobie taki
scenariusz: cała Puszcza jest objęta ochroną jako park narodowy,
mija pewien czas, wytwarza się dużo posuszu, bo to i okiść śnieżna,
wiatrołomy, wiatrowały; jest burza, piorun i pożar...
J.Ł.: - Niektórzy, nie powiem kto,
chcą takiego pożaru w celu obserwacji przebiegu naturalnych
procesów. Spójrzmy, co dzieje się w południowej Europie – nikomu
tego nie życzę. Mieliśmy zresztą niedawno duży pożar w okolicach
Czech Orlańskich.
T.T.: - Przejdźmy do innego tematu –
propozycji utworzenia w okolicach Hajnówki rezerwatu wilka.
J.Ł.: - Wiem o tym tyle, ile
wyczytałem w prasie. Zastanawiam się, dlaczego rezerwat wilka, skoro
jest on chroniony w całej Puszczy, dzięki Panu Wilkowi mamy mniej
zwierzyny – brakuje nam tylko Czerwonego Kapturka.
T.T.: - Pomysł ten ma służyć
przyciągnięciu turystów do Hajnówki.
J.Ł.: - Myślę, że wilka lepiej i
łatwiej obejrzeć w ZOO, natomiast jeżeli ktoś chce oglądać przyrodę
w stanie naturalnym, to taki rezerwat nie jest mu potrzebny.
Rezerwat jest potrzebny temu, kto chce zyskać na tym propagandowo. Z
tego co wiem, WWF zgłosił pomysł i ma pieniądze na projekt,
natomiast realizować to mają samorządy.
T.T.: - Od dużych zwierząt przejdźmy
do owadów – przy zbieraniu stonki znalazłem na łętach ziemniaczanych
grupkę pszczół skupioną w kulkę składającą się z siedmiu osobników.
W czasie, kiedy było chłodno przebywały razem przez cały dzień, po
ociepleniu wylatywały rano, a pod wieczór wracały, zawsze w to samo
miejsce. Nieco mniejsze od pszczoły miodnej z wyraźnymi,
poprzecznymi pręgami na odwłoku.
J.Ł.: - Mogły to być osy.
T.T.: - Osy na pewno nie.
J.Ł.: - Wobec tego były to pszczolinki
– małe pszczółki nie tworzące rojów i mające tylko po kilka sztuk
potomstwa. Widziałem – co prawda nie w Polsce – plaster zbudowany
przez te pszczoły na roślinie, gdzie było 31 komór z larwami.
T.T.: - Pozostańmy przy owadach –
niedawno był pan za granicą, a celem tego wyjazdu były właśnie
owady. Proszę opowiedzieć o tym wyjeździe.
J.Ł.: - Byłem w Kirgistanie, dawniej
Republice Kirgiskiej SSR, obecnie niepodległym państwie. Było nas
czterech, a naszym celem było zbieranie występujących tam owadów.
Jest to kraj górzysty, średnia wysokość to 2 – 2,5 tys. m. n.p.m..
Stolica leży 790 m. n.p.m., czyli nieco niżej niż Zakopane.
Przemierzyliśmy ten kraj wzdłuż i wszerz. Jest tam największe
jezioro świata typu alpejskiego, nazywa się Issyk – Kul, ma 192km.
długości i 64km. szerokości, czyste jak łza i leciutko słone.
Doskonale się w nim pływa, bo woda jest orzeźwiająca.
Kirgistan też globalizuje się: co
prawda na prowincji korzystaliśmy z gościnności Kirgizów w jurtach,
piliśmy kumys, jedliśmy tylko kozie lub owcze mięso, ale piliśmy też
dobre piwo, bo można je tam dostać, coca – cola też jest, w
restauracjach można dostać wszystko; jest dużo stacji benzynowych,
drogi budują Irańczycy i Turcy. Są też piękne kobiety, ale tylko
młode, bo szybko się starzeją. Dla mnie ta wyprawa była jak baśń z
tysiąca i jednej nocy i myślę, że w przyszłym roku, jeśli zdrowie i
finanse dopiszą powtórzymy ten wyjazd. Nie znaliśmy kraju, mieliśmy
co prawda przewodnika, ale on z kolei nie znał się zupełnie na
owadach, więc czuliśmy pewien niedosyt.
Spotkaliśmy się też z Polonią –
siedmiuset Polaków założyło stowarzyszenie „Odrodzenie”. Jest tam
Polka, która wyszła za mąż za Kirgiza – rektora Konserwatorium; ona
jest dziekanem Wydziału Instrumentów Smyczkowych, a poznali się w
Moskwie, kiedy studiowała u najlepszego wiolonczelisty świata,
Rostropowicza. Bardzo nam pomogła przy realizacji tego wyjazdu.
Byłem też na wielkim święcie
państwowym z udziałem prezydenta, premiera i wielkiej rzeszy ludzi z
okazji 2 200 – lecia Kirgistanu i 125 – lecia stolicy Biszkek –
dawniej Frunze. Wrażenie było niesamowite – sfilmowałem wszystko
kamerą i po obróbce film można będzie obejrzeć.
T.T.: - To bardzo ciekawe, o czym pan
opowiada, a jak z owadami?
J.Ł.: - Przywieźliśmy niedużo owadów,
bo nie mieliśmy rozeznania i byliśmy tam za wcześnie; ze względu na
górzyste położenie tego kraju należało wylecieć trzy tygodnie
później. Niemniej każdy nowy gatunek w kolekcji jest bardzo ważny.
T.T.: - W jaki sposób poruszaliście
się po Kirgizji?
J.Ł.: -
Mieliśmy wynajęty samochód z kierowcą i przewodnikiem. Jeśli zna się
język rosyjski, to łatwo jest porozumieć się ze wszystkimi. Ludzie
są bardzo przyjaźni, chętnie przyjmują w gościnę bez żadnych opłat –
jedna z tych cywilizacji, która chce więcej dawać, niż brać.
T.T.: - Może wprowadzimy do rozmowy
jakiś barwny element – jakie tam są motyle?, czy przypominają te
występujące u nas?
J.Ł.: - Tak, w większości przypominają
nasze motyle. Bardzo piękne są tzw. niepylaki.
T.T.: - U nas znany jest Niepylak
Apollo...
J.Ł.: - ...który w Polsce praktycznie
wyginął i prowadzi się jego reintrodukcję, tam są inne podgatunki i
jest ich bardzo dużo. Piękne są rzeki górskie, z których jedne mają
jasną, inne ciemną wodę i w zależności od tego nazywają się Biała
Woda lub Czarna Woda, a od nich z kolei wywodzą się nazwy
miejscowości.
Jest to kraj muzułmański, cmentarze w
dolinach rzek wyglądają jak małe miasta dlatego, że nagrobki są
budowane w formie meczetów, jurt – bardzo duże z tym, że odmiennie
niż u nas dba się o te budowle tylko do momentu pochówku.
Głównym źródłem prądu są elektrownie
wodne, są kopalnie złota dzierżawione przez Kanadyjczyków, po raz
pierwszy w życiu widziałem odkrywkową kopalnię węgla kamiennego.
T.T.: - Z tego egzotycznego świata
wróćmy na własne podwórko i raz jeszcze wyobraźmy sobie, że mamy
park narodowy na obszarze całej Puszczy – czy nie będzie tak, że
nastąpią zmiany w szacie roślinnej a grzybów, zwłaszcza rurkowych
będzie znacznie mniej?
J.Ł.: - Moim zdaniem, gdyby
wprowadzono w Puszczy park narodowy bez żadnej ingerencji, czyli z
tzw. ochroną konserwatorską bierną, to należałoby wysiedlić z niej
żubra, bo on nie znalazłby pokarmu w ogóle – do tego musi mieć
otwarte powierzchnie. Jeśli chodzi o grzyby, to też się zgadzam,
potrzebują one specyficznych biotopów; wszystkie chronione motyle,
dla których tworzono rezerwaty też zginą, ponieważ do rozwoju
niezbędny jest im dostęp światła. Kiedyś, w warunkach naturalnych
zwierzyny było mniej; zajmowała ona odkryte miejsca po wywrotach i
pogorzeliskach, ponieważ wszystkie roślinożerne zwierzęta potrzebują
witaminy D, a ta jest wytwarzana w roślinach rosnących na
nasłonecznionych stanowiskach.
Porównanie i ocena procesów
zachodzących w Puszczy Białowieskiej powinno stanowić materiał
badawczy dla naszych następców, którzy skorzystają z niego przy
pracach w innych kompleksach, ponieważ jedna Puszcza Białowieska nie
wystarczy dla wszystkich.
T.T.: - Dziękuję za rozmowę.
(O Planie urządzenia lasu dla Leśnego
Kompleksu Promocyjnego Puszcza Białowieska napiszę w kolejnych
numerach „GH”. Próbowałem też wyjaśnić sprawę ruszenia wielkiej
wycinki Puszczy na Białorusi .Nieoficjalnie dowiedziałem się, że
nad białoruską częścią Puszczy dwa lata temu przeszła trąba
powietrzna czyniąc poważne szkody w drzewostanie, a rok temu kolejne
ubytki poczyniła wichura – było to w tym samym czasie, kiedy
kataklizm niszczył Puszczę Piską. Podobno w znacznie większym
stopniu niż u nas wystąpiła gradacja kornika – od starosty
Włodzimierza Pietroczuka uzyskałem potwierdzenie wiadomości o
usuwaniu drzew pokornikowych).
T.T.
Urząd
Miasta Hajnówka 17-200 Hajnówka ul. Zina 1
tel. 0 prefix 85 6822180, 6826444
|