Home

Ilość odsłon: 4304   Data publikacji:  2005-11-11


N
ie ma drugiego takiego miejsca

 

Adam Wajrak, laureat prestiżowego wyróżnienia „Bohater Europy” za ochronę środowiska  naturalnego w Polsce, rokrocznie przyznawanego przez amerykański tygodnik  „Time”, był gościem Miejskiej Biblioteki Publicznej w Hajnówce.

     Spotkanie 9 listopada spotkało się z wielkim zainteresowaniem mieszkańców miasta. Adam Wajrak odpowiadał na szereg pytań dotyczących w szczególności problemów ochrony Puszczy Białowieskiej. Opowiedział również zebranym o swojej podróży na Spitsbergen.


Adam Wajrak nie czuje się bohaterem.
Uważa, że wśród nagrodzonych tym tytułem, są zdecydowanie bardziej zasłużone osoby.

Z "Bohaterem Europy" 2005 rozmawia Jolanta Zachaj.

  Jak osoba, która się urodziła w Warszawie, wychowała, wykształciła i mieszkała większość życia – czyli mieszczuch, znalazła się w środku puszczy w małej wsi Teremiski ?

- Jest to bardzo skomplikowane pytanie. W wielkim skrócie można powiedzieć, że od dziecka interesowałem się zwierzętami. Kiedy w 89 roku pierwszy raz znalazłem się w puszczy i zobaczyłem taką masę różnych zwierząt na tak małym terenie, pomyślałem, że właśnie tu fajnie byłoby pomieszkać. Stwierdziłem, że skoro interesuję się przyrodą i piszę o niej, to jest dla mnie optymalne miejsce. Tu poznałem swoją towarzyszkę życia Nurię, która robiła doktorat. Na początku wynajmowaliśmy dom w Białowieży, później kupiliśmy w Teremiskach.

  Pana obecny pobyt w puszczy to bardziej przypadek czy misja walki o jej ochronę ?

-  Mój drugi przyjazd wiązał się już z konkretną misją. Znajomi zaalarmowali mnie, że bardzo dużo rysi wpada we wnyki. Pisałem wtedy o tym artykuł. Samo dziennikarstwo postrzegam jako nie tylko opisywanie rzeczywistości, ale właśnie jako misję. Doszedłem do wniosku, że skoro mogę dołożyć swoją małą cegiełkę na rzecz ochrony puszczy, to należy to zrobić.

  Dlaczego wybór padł na Puszczę Białowieską, a nie inne miejsce na świecie, choćby nawet Hiszpanię, kraj Nurii ?

- Bo nie ma drugiego takiego miejsca jak Puszcza Białowieska w całej Europie. Takiego lasu nie ma nigdzie.

  Czy wie Pan, że żartobliwie mówi się, że Wajrak to nie nazwisko, ale zawód ?

- Tak słyszałem o tym. Niektórzy tak mówią.

  Co zrobiłby Wajrak, gdyby nie był Wajrakiem ?

- Byłbym naukowcem, chyba biologiem. Nigdy zresztą nie przypuszczałem, że będę dziennikarzem. To przypadek. Na pytanie spotkanej znajomej w 90 roku, co robię, odpowiedziałem nic. Zaproponowała mi pracę w gazecie i tak zostało.

  Co zrobiłby Wajrak, gdyby został dyrektorem Białowieskiego Parku Narodowego ?

- Ograniczyłbym ruch turystyczny w rezerwacie ścisłym. Nie jestem zwolennikiem rozbudowywania kolejki wąskotorowej. Bo kto wozi ludzi w środek lasu ? O wiele większą atrakcją jest zobaczenie dzikiej zwierzyny na wolności, niż jeżdżenie kolejką. Lepszym pomysłem jest zorganizowanie grupy przewodników, którzy pod kontrolą pokazywaliby turystom dzikie żubry. To byłby świetny zarobek, bo ludzie chcą oglądać te zwierzęta. A teraz nie wolno tego robić. Zająłbym się też bardziej  promocją parku.

  Co zrobiłby Wajrak gdyby został wójtem Białowieży ?

- Postarałbym się o solidne środki unijne i postawiłbym na lokalną przedsiębiorczość. Ułatwiłbym im życie na setki sposobów. Byłyby to zwolnienia podatkowe, brak zgody na budowę wielkich hoteli. I przede wszystkim bardzo szybko zgodziłbym się na objęcie parkiem narodowym całej Puszczy Białowieskiej. A gdybym był odważnym starostą, zamknąłbym dla turystów swobodny dojazd do Białowieży. Cała baza wypadowa znajdowałby się w Hajnówce. Na drogach dopuszczone do ruchu byłby tylko pojazdy lokalne. To byłby niezły pomysł.

   Wajrak na ministra środowiska  ! Jakim ministrem byłby Wajrak ?

- Zmieniłbym filozofię tego ministerstwa. Niechby zajmowało się wyłącznie środowiskiem, a nie wszystkim innym, czyli bezrobociem, samorządami, inwestycjami, drogami. Od bezrobocia jest ministerstwo pracy, od inwestycji i dróg jest jeszcze inne.

  Oprócz Puszczy Białowieskiej, gdzie mógłby Pan znaleźć swoje miejsce ?

- W Bieszczadach. Oprócz Polski może w Hiszpanii, a może na Spitsbergenie.

  Jakie ma Pan plany na przyszłość ?

- Wyjeżdżam na kilka miesięcy w góry. W wyniku tej podróży pojawią się w prasie kolejne artykuły o zwierzętach, ale tym razem górskich. Bardzo chciałbym napisać kiedyś książkę nie o zwierzętach, ale o ludziach mieszkających właśnie tu, w okolicach Białowieży. To bardzo magiczny świat. Wymagałoby to wielkiego samozaparcia literackiego. Muszę do tego dorosnąć.

  Dziękuję za rozmowę.