Home

Ilość odsłon: 3544   Data publikacji:  2006-10-05

Nie wyglądam na malarza

   

Dawna sala katechetyczna obok kościoła już po raz kolejny zamieniła się w pracownię malarską.

      Na stole farby, pędzle, słoiki, obok arkusze szarego papieru, rulony; na ścianie pokaźnych rozmiarów szkice węglem. Wśród tych akcesoriów pojawia się mężczyzna w eleganckim jasnoszarym garniturze.

   - Nie wyglądam na malarza? - uśmiecha się podając mi rękę i zaraz wyjaśnia - przed chwilą wróciłem z obiadu na plebanii, a dziś święto parafii, stąd ten ubiór.

To Pan Jerzy Pasternak, artysta malarz, który ozdabia  freskami  nasz kościół. Pochodzi z Olkusza. Ukończył Liceum Sztuk Plastycznych, a następnie Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie w 1973 roku. W tym mieście mieszka do dziś z żoną i synem.

Co spowodowało że zajmuje się Pan polichromią sakralną?

   - W czasie studiów pracowałem z nieżyjącym dziś prof. Dudkiewiczem, ówczesnym dziekanem Wydziału Konserwacji na Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. W rodzinnym Olkuszu prowadzone były wówczas prace konserwatorskie w starym, pochodzącym z czasów Kazimierza Wielkiego kościele p.w. św. Andrzeja. Tam jako student  I roku w czasie wakacji zaangażowałem się do prac pomocniczych. To były moje pierwsze kontakty ze sztuką sakralną. Po ukończeniu studiów zacząłem malować freski. Początkowo we współpracy, później już samodzielnie.

W jakich kościołach można zobaczyć Pana prace?

   - W Białymstoku malowałem freski w kościele Zmartwychwstania Pańskiego, na Antoniuku kościół na cmentarzu. Poza tym w Chodorówce. W diecezji włocławskiej w Sieradzu i Sompolnie, w częstochowskiej w Myszkowie i w trzech kościołach należących do Zakonu Paulinów: w Leśniowie, Leśnej Podlaskiej i Wielgomłynach. Do dziś moje prace zdobią 30 kościołów.

Wiem że Ks. Proboszcz przez dłuższy czas szukał wykonawcy fresków. Jeździł do różnych kościołów, oglądał, zapoznawał się z propozycjami artystów. W końcu zaproponował Panu wykonanie polichromii. Czy przyszedł do Pana z gotowym pomysłem, czy też tematyka fresków i sposób wykonania to wynik wzajemnych ustaleń?

   - Tematykę obrazu dobiera Ks. Proboszcz. Jest przecież teologiem. Oczywiście, dyskutujemy nad kształtem fresków, a ja uwzględniam jego sugestie. Jednak nic mi nie narzuca. W kompozycję i sprawy artystyczne nie ingeruje w ogóle. Przychodzi, patrzy jak rysuję, ocenia fazę wstępną. Bardzo zależy mu na czasie.

Naszą świątynię zdobi już mozaika, teraz są freski. Co przemawia za wyborem tej techniki malarstwa ściennego?

   - Piękno tego rodzaju sztuki uświęconej tradycją wieków, a zarazem duża trwałość. Nie każde malowidło ścienne jest freskiem, bo fresk to technika wapienna. Polega na malowaniu farbami mineralnymi, na świeżo położonej zaprawie wapiennej. Farby są pochodzenia mineralnego, żeby były odporne na alkaliczne działanie wapna. Podczas procesu krystalizacji(wiązania) wapno zespala się z pigmentem utrwalając na wieki. Przez to fresk jest trwały. Mozaika jest bardziej trwała, ale kosztowna. Nie sądzę, by stać było parafię na pokrycie mozaiką tak dużej przestrzeni.

Przejdźmy do szczegółów technicznych. Domyślam się, że istnieje faza przygotowawcza w tworzeniu fresku.

   - Każdy fresk musi mieć jakiś szkic. Najpierw rysuję go w kolorze w małej skali na papierze. Później już w skali naturalnej. Są to nieraz duże formaty, dlatego robię to na arkuszach szarego papieru sklejonych ze sobą. Ten szkic do fresku ‘Narodzenie Pana Jezusa’, który Pani widzi ma 5,5 m długości i 2,7 m wysokości. Format taki zrobiłem sklejając ze sobą kilkanaście arkuszy. Wcześniej zamocowałem na ścianie płytę pilśniową i na niej go umieściłem. Teraz robię rysunek przygotowawczy.

Czy to ten popularnie zwany szablonem?

   - Ludzie nazywają go mylnie szablonem. Szablonu używa malarz pokojowy. Wycina rysunek na brystolu, przykłada go później do ściany i pędzlem przenosi wzór. Mój rysunek przygotowawczy fachowo nazywa się kartonem. Robię go węglem drzewnym. To doskonały materiał rysunkowy dla artysty, ponieważ łatwo się go wyciera nawet zwykłą szmatką. Stąd możliwość poprawek. Ścieralność jest jednocześnie jego wadą, dlatego trzeba go utrwalić fiksatywą. To taki roztwór kalafonii w denaturacie. Po wykonaniu i utrwaleniu rysunku dziurkuję go radełkiem po konturach. Powstają rzędy dziurek, jakby nakłucia igłą. Służą one do przeniesienia rysunku na ścianę. Te metody są dość proste, ale stosowane od wieków. Nic tu się nie zmieniło.

Ks. Proboszcz zdradził mi, że podczas malowania niemalże przez cały dzień nie schodzi Pan z rusztowania. Zdarza się, że nawet na obiad. Czy malowanie wymaga tak wielkiej koncentracji?

   - Prace w kościele zaczyna tynkarz wcześnie rano, już o 3.00.Musi położyć warstwę zaprawy w ilości dokładnie takiej, jaką ja w ciągu dnia zdołam pomalować. Mogę na tej zaprawie malować tylko do 24 godzin, bo jest mokra i tylko taka wiąże się z farbą. Po tym czasie zaprawa wysycha, więc możliwe są jedynie drobne wykończenia i laserunki. Wchodzę na rusztowanie o godzinie 5.30 i odbijam rysunki. Od tej pory do wieczora maluję, bo muszę to co zacząłem, koniecznie w tym dniu skończyć.

Jak nanosi się kontury rysunku na tynk?

   - Arkusz papieru z rysunkiem przykłada się lewą stroną do tynku. W małym woreczku mam popiół ze spalonej słomy. Przecieram nim rysunek. Przez otworki zrobione radełkiem przechodzi on na tynk nanosząc kontury rysunku. Oczywiście nie da się nanieść wszystkiego, ale powstają w ten sposób ogólne zarysy fresku. Rysunek węglem jest pomocny w ustaleniu granic i proporcji malowidła.

Pana freski mają bardzo żywe, zdecydowane barwy. Skąd ta kolorystyka?

   - Kolorystyka wynika z techniki malarskiej, którą stosuję. Żywy kolor to cecha charakterystyczna fresku. Żaden artysta nie maluje tak, jakby malowidło miało trzysta lat, ale nakłada świeże barwy. Freski Michała Anioła po pracach konserwatorskich ukazały żywe kolory. Przed odnowieniem były spatynowane. Brud, kurz, a przede wszystkim czas robi swoje i z freskami, i z nami. Proszę zauważyć, że ornamenty są łagodne, pastelowe, bo tworzą otoczkę. Natomiast fresk jest dominantą. To tak, jak w biżuterii. W pierścionku dominuje kamień osadzony w złocie stanowiącym tło. Ponadto kolor wprowadza atmosferę radości.

Mozaika umieszczona w absydzie głównej ma bogatą gamę odcieni koloru niebieskiego. Dlaczego na freskach nie ma powtórzeń tych kolorów? Czy to świadomy zabieg?

   - Komisja z Kurii Biskupiej zaleciła, by kolor niebieski we freskach i ornamentach nie był taki jak w mozaice. Jest więc niebieski z domieszka zieleni. Taka zmiana tonacji została mi narzucona. Każdy zleceniodawca ma prawo do pewnych sugestii, które należy uwzględnić. Chyba, że nie są słuszne. Wówczas należy je wyperswadować.

Zauważyłam, ze freski zawierają stosunkowo niewiele szczegółów, są jakby uproszczone. Czy to cecha właściwa Pana malarstwu, czy zasada ogólna?

   - Bo czas nie pozwala na to. To nie jest malowanie na płótnie, gdzie można troszczyć się i dopracować szczegóły. Tło jest sprawą drugoplanową, zostawia się je w formie szkicowej, a eksponuje postacie. Proszę spojrzeć na dzieła Michała Anioła czy Rafaela. Sprawy krajobrazu są traktowane marginalnie. Dominuje głównie postać, jej gest, ruch.

Skoro wymienił Pan klasyków malarstwa, proszę powiedzieć, kogo uczyniłby Pan swoim mistrzem?

   - Lubię patrzeć na dzieła wielu twórców, bo to mnie inspiruje. Michał Anioł to geniusz. Taki talent zdarza się raz na pięćset lat, albo i więcej. Choć sztuka  fresku znana jest od starożytności, to Włosi w epoce renesansu i baroku  najbardziej ją rozwinęli. Wymienię tu jeszcze Giovanniego Battistę Tiepolo. Podoba mi się tradycyjny sposób  malowania współczesnego  artysty włoskiego Romano Stefanellego, twórcy fresków na Monte Cassino.

Jak Pan ocenia swoje prace z perspektywy dwudziestu lat tworzenia?

   - Człowiek uczy się na błędach. Patrząc na pierwsze swoje prace wiem, że dzisiaj wykonałbym je inaczej. Pisarz w kolejnym wydaniu książki może coś zmienić, malarz nie. Na studiach uczą tylko podstaw rysunku nie dając gotowej recepty. Do perfekcji dochodzi się przez pracę. Do dziś zrobiłem tysiące rysunków. Fresków setki. Na pewno 600, biorąc pod uwagę wszystkie kościoły. Być malarzem wcale nie jest lekko. Zanim wyrobi się sobie opinię na rynku sztuki, mijają lata. Dziś młody człowiek chce szybko odnosić sukcesy. Może dlatego mój syn, choć ma talent plastyczny, wybrał medycynę.

Opuszczając budynek natknęłam się na Pana Sebastiana Ścieburę, który od dziesięciu lat wykonuje prace pomocnicze przy freskach: nakłada tynk, modeluje ramy, wprowadza kolor, tło. Zapytany, co ceni u swego współpracownika najbardziej, wymienia bez wahania: uczciwość, pracowitość, skromność. Mówi że, że Pan Pasternak  swoją  pracą oddaje chwałę Bogu i chciałby, żeby ludzie nie tylko przypatrywali się freskom, ale czytali ich treść. 

  Rozmawiała Barbara Sosnowska
Źródło: Dobra Nowina 
czasopismo parafii p.w Podwyższania Krzyża Św. w Hajnówce


Urząd Miasta Hajnówka  17-200 Hajnówka ul. Zina 1
tel. 0 prefix 85 6822180, 6826444