Home

Ilość odsłon: 5957   Data publikacji:  2006-11-18

Mroczna pasja malowania

   

Henryk Kuradczyk powszechnie znany w Hajnówce jako „Kargul”, kończy w tym roku 55 lat. Malarski talent, który zawsze budził wielki podziw, pozwolił mu stworzyć w życiu kilka tysięcy prac.

    Wydawać by się mogło, że oprócz satysfakcji z udanych dzieł i zadowolonych ich odbiorców powinien uzbierać się z tego mały majątek, pozostała niestety jedynie satysfakcja.

    - Malowałem od dziecka i zawsze wydawało mi się, że będę wielkim malarzem – opowiada Henryk Kuradczyk – Ale wszystko co zdobyłem, zapiłem i zaćpałem. To smutne, że rozpadły się moje dwa małżeństwa oraz dwa nieformalne związki. To, co robiłem kiedyś, procentuje do dziś tym, że jestem sam i nie mam nic oprócz nieustającej pasji malowania.
     Ciemne, wprost mroczne obrazy, zdobiące malutkie pomieszczenie starego drewnianego domku, w którym mieszka, pokazują metafizyczny świat artysty i jego dawne przeżycia: miłość, namiętność, samotność. Nie ma tu żadnych jasności, bo jak sam twierdzi, takie jest jego życie.

    Henryk Kuradczyk urodził się w 1951 r. w Kownie. Do Hajnówki przyjechał z rodzicami, kiedy miał 6 lat. Jako kilkunastolatek rozpoczął swoje samodzielne życie w Supraślu, gdzie ukończył liceum plastyczne. Pracował na Śląsku jako górnik w kopalni, w Bieszczadach jako drwal przy wyrębie lasów, ale ponieważ jego obrazy wciąż znajdowały odbiorców, wkrótce zaczął żyć wyłącznie z ich sprzedaży. Mgliste romantyczne pejzaże, starannie wykonane portrety, szybko znajdowały nabywców i miały w Katowicach bardzo duży popyt. Wielkie uznanie dla talentu skłoniły początkującego artystę do podjęcia dalszej nauki w Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Przez rok uczęszczał na zajęcia jako wolny słuchacz, ale kiedy nadszedł termin egzaminów wstępnych, przeważyła niestety chęć zabawy i szumne plany studiowania odeszły szybko w zapomnienie.
     - Chyba doszedłem do wniosku, że wystarczy mi talent – opowiada o sobie – I nie muszę studiować. Szaleństwa prowadziły mnie niestety na samo dno, aż do czasu, kiedy uległem poważnemu wypadkowi. Pobyt w szpitalu był niczym ten jaśniejszy, szczęśliwszy okres życia, bo poznałem tam moją pierwszą żonę. Gdyby nie te wydarzenia, zostawiłbym pewnie malarstwo i zaćpałbym się na śmierć. Kiedy ponownie zamieszkałem w Hajnówce, nie robiłem już nic, oprócz malowania.
     Mimo wciąż nadarzających się okazji i zaproszeń do udziału w plenerach, Henryk niechętnie w nich uczestniczy. Odrzuceniu uległy również propozycje wyjazdu za granicę. Powód to nie tylko niechęć do wszelkich podróży, ale również troska o losy dwóch przygarniętych psów i kota. Tworzone obrazy, znajdują więc swoich nabywców głównie na Podlasiu. W większości malowane olejno, czasem pastelami, nieustannie nabierają coraz ciemniejszych barw.

    - Moje malarstwo podszyte jest bluesem - mówi 'Kargul" - To znaczy, że ma takie ciemne i ciężkie barwy jak cały świat, który widzę. Czasem nazywam je drabinizmem, bo często wkomponowuję w tło obrazu motyw drabiny. Robiłem kiedyś i teraz też czasem robię chałtury na zamówienie typu słodkie pejzażyki czy widoczki, ale najlepiej czuję ponure wnętrza, na ich tle ludzi, sprzęty i nierealne przestrzenie. Mówią mi koledzy, że zmarnotrawiłem swój talent, że powinienem pójść ostrzej do przodu. Jednak sądzę, że nie chodzi o talent, lecz o zmarnowane życie. Jeśli starczy mi samozaparcia i silnej woli, chcę je teraz lepiej wykorzystać. Może wiosną zorganizuję pierwszą od wielu lat wystawę swoich prac.

Jolanta Zachaj

 

 


Urząd Miasta Hajnówka  17-200 Hajnówka ul. Zina 1
tel. 0 prefix 85 6822180, 6826444