Rozdano ponad dwadzieścia ton żywności

     Dotychczas dostawy artykułów spożywczych przychodziły co miesiąc, a kwalifikujące się osoby pobierały je sukcesywnie od pracowników socjalnych, znających sytuację materialną danej rodziny. Ostatnia, która była jedną z większych dostaw, zgromadziła pod Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej tłum chętnych do odbioru darów. Mogły je otrzymać osoby, których miesięczny dochód na jednego członka rodziny nie przekracza 316 zł netto, w przypadku osób samotnych 461 zł netto. Produkty żywnościowe w postaci mleka, maki, ryżu i makaronu otrzymało ponad pięćset rodzin.
   - Rozdawanie żywności zaplanowane było na kilka dni – mówi Barbara Wasiluk, dyrektor MOPS – ale nie sposób było przeciąć kolejki chętnych i rozdaliśmy wszystko od początku do końca w ciągu jednego dnia. Następna dostawa planowana jest w grudniu.
   - Takie dary to nie jest szczyt marzeń – twierdzi matka trojga dzieci, stojąca w kolejce od dwóch godzin – Ale lepsze to, niż nic. Mąż ma dorywcze zajęcie, a ja nie pracuję, dlatego trudno nam wyżywić pięcioosobową rodzinę. Korzystam zawsze z takiej okazji, jeśli to jest tylko możliwe.
   - Uważam, że korzystanie z banków żywności powinno być wyłącznie tymczasowe – mówi Janina B., która obserwowała pobierających dary - Te banki powinny służyć pomocą w wyjątkowych przypadkach. W razie nagłej utraty pracy, chorobie i innych losowych sytuacjach. A tymczasem znam rodziny, w których już kilka generacji żeruje na tym, co jak twierdzą „im się należy”. Nie pracują, bo to im się opłaca. Znam przypadki, kiedy po rozdaniu przez MOPS talonów na żywność, dana osoba sprzedaje ten talon za grosze i kupuje na targu tanią wódkę. Później stoi w kolejce po kolejne dary. Wielu z tych biednych ludzi stać na papierosy i alkohol. A przecież jak mnie na coś nie stać, to tego nie kupuję. Tych, co od lat tylko wyciągają rękę, należałoby nauczyć jak żyć.

JZ

Kolejka stała tak długo, aż rozdano wszystką żywność