Kowal budowniczy maszyn, artysta i lekarz
Tradycyjne kowalstwo to zajęcie,
które mimo swoich kilkusetletnich tradycji praktycznie już nie
istnieje. Konie zastąpiono ciągnikami, wyrobem metalowych elementów
zajął się przemysł a kuźnie w efekcie zamknięto. Często trudno
rozstać się z dorobkiem kilku pokoleń kowali szczególnie, jeśli
sięga on czasów pradziadów. Rodzina Mierzwińskich z Hajnówki od 4
pokoleń zajmuje się kowalstwem. I chociaż kuźnia nie wykonuje już
swoich zadań, funkcjonuje nadal, ale w postaci Muzeum Kowalstwa i
Ślusarstwa. Muzeum powstało jako wyraz hołdu dla rodzinnej tradycji
sięgającej końca XIX wieku. Założył je ostatni potomek rodu
Stanisław Mierzwiński, któremu została przekazana cała kowalska
wiedza przodków. Umiejętności nabyte od pradziada, dziada i ojca są
nadal przekazywane, ale już tylko w formie opowiadania odwiedzającym
hajnowskie muzeum. Rola kowala niegdyś bardzo ważnej osoby w
społecznej hierarchii, dziś sprowadziła się do pozostania
przewodnikiem po rodzinnej historii tego trudnego zawodu.
- Kiedyś ten zawód zobowiązywał do pomocy ludziom o każdej porze
dnia i nocy – opowiada Stanisław Mierzwiński – Kowal był nie tylko
do podkuwania koni i naprawy narzędzi, ale często bywał też dentystą
i lekarzem. Przychodzili do niego ludzie, aby na przykład wyrwać
bolący ząb. Nie była to tylko precyzyjna umiejętność posługiwania
się obcęgami, ale również wiedza neurologiczna i anestezjologiczna,
bo kowal drewnianym młotkiem zręcznie wykonywał czasowe
znieczulenie. Jeśli czasem z uwagi na znaczne rozmiary obcęgów udało
mu się wyrwać nie jeden, ale kilka zębów na raz, tłumaczył się, że
właśnie trwa promocja – żartuje właściciel muzeum.
Senior rodu Stanisław Mierzwiński przyjechał do Hajnówki z
okolic Lublina w 1925 roku. Otrzymując w spadku po ojcu kowalską
wiedzę, ruszył z żoną w nieznane w poszukiwaniu pracy. Hajnówka
niegdyś słynąca z prężnego przemysłu, była jak ziemia obiecana dla
wszystkich, którzy przyjeżdżali do niej za chlebem. Majątek
mieszczący się na furze i przestraszona nieznaną przyszłością żona z
krzyżykiem w ręce, to wszystko, co posiadał młody kowal, aby na nowo
zacząć życie. Na wykarczowanych leśnych terenach, w wynajętym od
nadleśnictwa pomieszczeniu, powstała w Hajnówce pierwsza kuźnia
rodziny Mierzwińskich.
Kuźnia Stanisława Mierzwińskiego (seniora)
- Dziadek był bardzo postępowy –
mówi wnuk Stanisław Mierzwiński – Ciągle uczył się nowych rzeczy.
Wprowadzał nowe technologie w kuźni. Jaki nieliczny przed wojną w
Hajnówce zdobył dyplom kowalstwa i ślusarstwa nadany przez izbę
rzemieślniczą. Miał wielu uczniów. Jego zajęciem było nie tylko
podkuwanie niezliczonej ilości koni, które były wtedy jedynym
środkiem lokomocji, ale wykonywał również okucia, obręcze,
zgrzewanie różnych elementów, klepanie lemieszy, łączenie
uszkodzonych narzędzi rolniczych. Był osobą o niespożytej energii i
twardym charakterze. Bardzo poświęcał się pracy, ale nie szanował
zdrowia. Zmarł w 1935 roku.
Energię, charakter i majątek po seniorze odziedziczył
Bolesław Mierzwiński. Trudne czasy okupacji niemieckiej a później
socjalistycznej władzy w Polsce, dzięki zaradności i pracowitości
Bolesława nie spowodowały upaństwowienia czy nawet zamknięcia kuźni.
Wciąż unowocześniana i doskonalona, w latach 60., przeżywała
prawdziwy swój rozkwit. Wykonywane było w niej wszystko, z czym
zwracali się do kowala mieszkańcy. Od spawania połamanych
delikatnych elementów parasolek poprzez naprawę dziecinnych wózków
do budowy sieczkarni, kieratów i innych maszyn rolniczych. Trzeba
było oprócz wielkiej siły w codziennej pracy na kowadle mieć też
artystyczne umiejętności, aby zrobić na zamówienia ozdobny świecznik
czy żyrandol. Rozpoznawanie po kolorze rozgrzanego żelaza jego
właściwości kowalnych, aby uchwycić właściwy moment do łączenia
elementów, było niezwykle trudną umiejętnością kowala. Dodatkową
wiedzą, jaką musiał się wykazać była również sztuka konserwacji
przed korozją.
Kuźnia Bolesława Mierzwińskiego
W kuźni Mierzwińskich wyszkolonych
zostało wielu przyszłych kowali. Każdy, kto wyszedł z takiej szkoły
był bardzo cenionym i pożądanym fachowcem w regionie. Mimo, iż coraz
rzadziej potrzebni byli w mieście kowale, uczniowie Bolesława wciąż
znajdywali pracę gdyż w kuźni zdobywali również umiejętności
ślusarskie. Uczył ich nie tylko kowalstwa, ale twardej sztuki życia
w myśl swojego ulubionego przysłowia: „Nie ma rzeczy niemożliwych,
jedynie tylko to, że się żywcem nie pójdzie do nieba”
Tradycyjne kowalstwo funkcjonowało do końca lat 70. Przemysł
metalowy szybko zastąpił ręczną robotę w kuźni.
- Szkoda mi było niszczejących eksponatów po zamknięciu kuźni
– mówi Stanisław Mierzwiński – Tak się narodził pomysł założenia
Muzeum Kowalstwa i Ślusarstwa, które funkcjonuje od 2003 roku.
Pradziadek, dziadek i ojciec zajmowali się tradycyjnym kowalstwem, a
ja chciałem dodać coś wyjątkowego do otrzymanej od przodków wiedzy.
Poszedłem trochę dalej, aż do zamierzchłych czasów na przełomie
tysiąclecia nowej ery, kiedy wytop rudy żelaza wykonywany był w
ziemnych piecach dymarskich. Na potrzeby muzeum buduję takie piece i
prezentuję zwiedzającym starodawne otrzymywanie żelaza. Historia,
którą przedstawiam zaczyna się od pozyskania żelaza z rudy
darniowej, poprzez jej wytop aż do kucia w naszej kuźni wyrobów
kowalskich.
To taki mój hołd dla przodków i próba zachowania tak wielkiego
dorobku wiedzy kowalskiej, która niestety wciąż zanika.
3 czerwca w Muzeum Kowalstwa i Ślusarstwa w Hajnówce odbył się
pierwszy pokaz starodawnego sposobu wytopu żelaza z rudy darniowej.
Impreza pod hasłem "Powrót do źródeł" zgromadziła przedstawicieli
lokalnych samorządów, szkół oraz wszystkich zainteresowanych
przedstawianą tematyką. Zaproszeni goście mogli obejrzeć zbiory
muzeum oraz zapoznać się z historią muzeum i rodziny Mierzwińskich.
Miłą pamiątką jaką otrzymał każdy uczestnik pokazu, był certyfikat
uczestnictwa w imprezie oraz miniaturka dymarki z kawałkiem rudy
darniowej.
Stanisław Mierzwiński prezentuje w swoim muzeum wytop rudy żelaza za
pomocą pieca dymarskiego
Pracy przy miechu próbuje Zastępca Burmistrza Hajnówki Bazyl
Stepaniuk i Wicestarosta Powiatu Hajnowskiego Jerzy Sirak
Pozyskanie żelaza z dymarki
Stanisław Mierzwiński prezentuje eksponaty
W starej kuźni
Pamiątkowy certyfikat uczestnictwa w imprezie otrzymuje wicestarosta
Jerzy Sirak
Pamiątkowy certyfikat uczestnictwa w imprezie otrzymuje zastępca
burmistrza Bazyl Stepaniuk
JZ
Urząd
Miasta Hajnówka 17-200 Hajnówka ul. Zina 1
tel. 0 prefix 85 6822180, 6826444