Ilość odsłon: 6078   Data publikacji:  2005-06-07

Kowal budowniczy maszyn, artysta i lekarz

    Tradycyjne kowalstwo to zajęcie, które mimo swoich kilkusetletnich tradycji praktycznie już nie istnieje. Konie zastąpiono ciągnikami, wyrobem metalowych elementów zajął się przemysł a kuźnie w efekcie zamknięto. Często trudno rozstać się z dorobkiem kilku pokoleń kowali szczególnie, jeśli sięga on czasów pradziadów. Rodzina Mierzwińskich z Hajnówki od 4 pokoleń zajmuje się kowalstwem. I chociaż kuźnia nie wykonuje już swoich zadań, funkcjonuje nadal, ale w postaci Muzeum Kowalstwa i Ślusarstwa. Muzeum powstało jako wyraz hołdu dla rodzinnej tradycji sięgającej końca XIX wieku. Założył je ostatni potomek rodu Stanisław Mierzwiński, któremu została przekazana cała kowalska wiedza przodków. Umiejętności nabyte od pradziada, dziada i ojca są nadal przekazywane, ale już tylko w formie opowiadania odwiedzającym hajnowskie muzeum. Rola kowala niegdyś bardzo ważnej osoby w społecznej hierarchii, dziś sprowadziła się do pozostania przewodnikiem po rodzinnej historii tego trudnego zawodu.
   - Kiedyś ten zawód zobowiązywał do pomocy ludziom o każdej porze dnia i nocy – opowiada Stanisław Mierzwiński – Kowal był nie tylko do podkuwania koni i naprawy narzędzi, ale często bywał też dentystą i lekarzem. Przychodzili do niego ludzie, aby na przykład wyrwać bolący ząb. Nie była to tylko precyzyjna umiejętność posługiwania się obcęgami, ale również wiedza neurologiczna i anestezjologiczna, bo kowal drewnianym młotkiem zręcznie wykonywał czasowe znieczulenie. Jeśli czasem z uwagi na znaczne rozmiary obcęgów udało mu się wyrwać nie jeden, ale kilka zębów na raz, tłumaczył się, że właśnie trwa promocja – żartuje właściciel muzeum.
    Senior rodu Stanisław Mierzwiński przyjechał do Hajnówki z okolic Lublina w 1925 roku. Otrzymując w spadku po ojcu kowalską wiedzę, ruszył z żoną w nieznane w poszukiwaniu pracy. Hajnówka niegdyś słynąca z prężnego przemysłu, była jak ziemia obiecana dla wszystkich, którzy przyjeżdżali do niej za chlebem. Majątek mieszczący się na furze i przestraszona nieznaną przyszłością żona z krzyżykiem w ręce, to wszystko, co posiadał młody kowal, aby na nowo zacząć życie. Na wykarczowanych leśnych terenach, w wynajętym od nadleśnictwa pomieszczeniu, powstała w Hajnówce pierwsza kuźnia rodziny Mierzwińskich.


Kuźnia Stanisława Mierzwińskiego (seniora)

    - Dziadek był bardzo postępowy – mówi wnuk Stanisław Mierzwiński – Ciągle uczył się nowych rzeczy. Wprowadzał nowe technologie w kuźni. Jaki nieliczny przed wojną w Hajnówce zdobył dyplom kowalstwa i ślusarstwa nadany przez izbę rzemieślniczą. Miał wielu uczniów. Jego zajęciem było nie tylko podkuwanie niezliczonej ilości koni, które były wtedy jedynym środkiem lokomocji, ale wykonywał również okucia, obręcze, zgrzewanie różnych elementów, klepanie lemieszy, łączenie uszkodzonych narzędzi rolniczych. Był osobą o niespożytej energii i twardym charakterze. Bardzo poświęcał się pracy, ale nie szanował zdrowia. Zmarł w 1935 roku.
    Energię, charakter i majątek po seniorze odziedziczył Bolesław Mierzwiński. Trudne czasy okupacji niemieckiej a później socjalistycznej władzy w Polsce, dzięki zaradności i pracowitości Bolesława nie spowodowały upaństwowienia czy nawet zamknięcia kuźni. Wciąż unowocześniana i doskonalona, w latach 60., przeżywała prawdziwy swój rozkwit. Wykonywane było w niej wszystko, z czym zwracali się do kowala mieszkańcy. Od spawania połamanych delikatnych elementów parasolek poprzez naprawę dziecinnych wózków do budowy sieczkarni, kieratów i innych maszyn rolniczych. Trzeba było oprócz wielkiej siły w codziennej pracy na kowadle mieć też artystyczne umiejętności, aby zrobić na zamówienia ozdobny świecznik czy żyrandol. Rozpoznawanie po kolorze rozgrzanego żelaza jego właściwości kowalnych, aby uchwycić właściwy moment do łączenia elementów, było niezwykle trudną umiejętnością kowala. Dodatkową wiedzą, jaką musiał się wykazać była również sztuka konserwacji przed korozją.


Kuźnia Bolesława Mierzwińskiego

   W kuźni Mierzwińskich wyszkolonych zostało wielu przyszłych kowali. Każdy, kto wyszedł z takiej szkoły był bardzo cenionym i pożądanym fachowcem w regionie. Mimo, iż coraz rzadziej potrzebni byli w mieście kowale, uczniowie Bolesława wciąż znajdywali pracę gdyż w kuźni zdobywali również umiejętności ślusarskie. Uczył ich nie tylko kowalstwa, ale twardej sztuki życia w myśl swojego ulubionego przysłowia: „Nie ma rzeczy niemożliwych, jedynie tylko to, że się żywcem nie pójdzie do nieba”
    Tradycyjne kowalstwo funkcjonowało do końca lat 70. Przemysł metalowy szybko zastąpił ręczną robotę w kuźni.
    - Szkoda mi było niszczejących eksponatów po zamknięciu kuźni – mówi Stanisław Mierzwiński – Tak się narodził pomysł założenia Muzeum Kowalstwa i Ślusarstwa, które funkcjonuje od 2003 roku. Pradziadek, dziadek i ojciec zajmowali się tradycyjnym kowalstwem, a ja chciałem dodać coś wyjątkowego do otrzymanej od przodków wiedzy. Poszedłem trochę dalej, aż do zamierzchłych czasów na przełomie tysiąclecia nowej ery, kiedy wytop rudy żelaza wykonywany był w ziemnych piecach dymarskich. Na potrzeby muzeum buduję takie piece i prezentuję zwiedzającym starodawne otrzymywanie żelaza. Historia, którą przedstawiam zaczyna się od pozyskania żelaza z rudy darniowej, poprzez jej wytop aż do kucia w naszej kuźni wyrobów kowalskich.
To taki mój hołd dla przodków i próba zachowania tak wielkiego dorobku wiedzy kowalskiej, która niestety wciąż zanika.
   3 czerwca w Muzeum Kowalstwa i Ślusarstwa w Hajnówce odbył się pierwszy pokaz starodawnego sposobu wytopu żelaza z rudy darniowej. Impreza pod hasłem "Powrót do źródeł" zgromadziła przedstawicieli lokalnych samorządów, szkół oraz wszystkich zainteresowanych przedstawianą tematyką. Zaproszeni goście mogli obejrzeć zbiory muzeum oraz zapoznać się z historią muzeum i rodziny Mierzwińskich. Miłą pamiątką jaką otrzymał każdy uczestnik pokazu, był certyfikat uczestnictwa w imprezie oraz miniaturka dymarki z kawałkiem rudy darniowej.


Stanisław Mierzwiński prezentuje w swoim muzeum wytop rudy żelaza za pomocą pieca dymarskiego


Pracy przy miechu próbuje Zastępca Burmistrza Hajnówki Bazyl Stepaniuk i Wicestarosta Powiatu Hajnowskiego Jerzy Sirak


Pozyskanie żelaza z dymarki


Stanisław Mierzwiński prezentuje eksponaty


W starej kuźni


Pamiątkowy certyfikat uczestnictwa w imprezie otrzymuje wicestarosta Jerzy Sirak


Pamiątkowy certyfikat uczestnictwa w imprezie otrzymuje zastępca burmistrza Bazyl Stepaniuk

JZ


Urząd Miasta Hajnówka  17-200 Hajnówka ul. Zina 1
tel. 0 prefix 85 6822180, 6826444